Kontynuacja historii
Cisza w kuchni trwała jeszcze chwilę, dopóki Klara nie położyła na stole teczki z dokumentami.
— Jeśli mi nie wierzycie, możecie sami przeczytać — powiedziała cicho, ale pewnym tonem.
Teść założył okulary i zaczął przeglądać papiery. Wzrok zatrzymał mu się na słowach „Romano & Partners”, „nieruchomości”, „akcje”, „transfer bankowy”. Twarz mu pobladła.
— To... to niemożliwe — mruknął.
Teściowa wyrwała mu papiery z rąk.
— Osiemdziesiąt milionów euro?!
Angela wciągnęła gwałtownie powietrze.
— Klara… ty jesteś milionerką?
Klara milczała. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Teściowa uśmiechnęła się nienaturalnie.
— Kochanie, to przecież wspaniała wiadomość! Musimy to uczcić!
Daniel siedział w ciszy, wpatrzony w stół. Wyglądał, jakby nie wiedział, czy się cieszyć, czy bać.
— Klara, co zamierzasz zrobić z tym wszystkim? — zapytał po chwili.
— Jeszcze nie wiem. Jutro idę do banku.
Tego wieczoru w sypialni nie odezwali się do siebie ani słowem. W końcu Daniel powiedział cicho:
— Nie mogę w to uwierzyć… nasze życie się zmienia.
Klara spojrzała w sufit.
— Może tylko moje — szepnęła.
Następnego dnia, gdy podpisała ostatnie dokumenty w banku, wyszła na ulicę z poczuciem, że oddycha innym powietrzem. Po raz pierwszy od lat nie czuła wstydu ani lęku.
Wieczorem, gdy wróciła do domu, wszyscy już czekali przy kolacji. Atmosfera była napięta.
— Myśleliśmy — zaczęła teściowa ostrożnie — że może zainwestujesz też trochę w rodzinę. Danielowi przydałby się nowy samochód, a dom wymaga remontu.
Klara spojrzała spokojnie.
— Zobaczę. Ale najpierw muszę uporządkować własne życie. Może wyjadę na jakiś czas.
— Co? — teść aż podniósł głos. — Dokąd niby chcesz jechać?!
— Tam, gdzie wreszcie będę czuła się sobą — odpowiedziała cicho. — Długo mieszkałam w domu, w którym byłam tylko gościem.
Dwa dni później spakowała walizkę. Wzięła kilka ubrań, zdjęcia z dzieciństwa i dokumenty. Nic więcej. Wyszła z domu bez pożegnania.
Nowe mieszkanie w centrum było jasne, ciche, pachniało farbą i świeżym powietrzem. Przez pierwsze dni czuła się dziwnie — cisza ją przytłaczała, ale powoli zaczęła ją lubić. Wstawała rano, robiła kawę, chodziła na długie spacery. Uczyła się znów być sobą.
Po miesiącu zadzwonił Daniel.
— Klara, mogę przyjść?
Zgodziła się. Przyszedł bez ojca, zmęczony, z opuszczonymi ramionami.
— Chciałem przeprosić. Mój ojciec… i ja… zachowaliśmy się okropnie.
— Wiem, Daniel. Ale nie wracajmy do tego.
— Tęsknię za tobą. Nie chodzi o pieniądze, przysięgam. Po prostu bez ciebie ten dom jest pusty.
Klara spojrzała mu w oczy.
— Może kiedyś porozmawiamy jak dorośli ludzie. Ale teraz muszę żyć po swojemu.
Kiedy odszedł, poczuła ulgę, nie żal. Włączyła laptopa. W skrzynce miała e-mail od doradcy: „Projekt rozbudowy sieci Romano Market – zatwierdzony.”
Uśmiechnęła się. To już nie była historia o cudzym majątku — teraz była to jej odpowiedzialność.
Przez następne miesiące Klara nauczyła się prowadzić firmę. Codziennie przychodziła do biura, rozmawiała z pracownikami, uczyła się wszystkiego od zera. Wielu nie traktowało jej poważnie, ale z czasem zyskała szacunek wszystkich.
Po pół roku wyniki finansowe poszybowały w górę. Klara została zaproszona na konferencję biznesową, gdzie po raz pierwszy wystąpiła publicznie. Kiedy skończyła przemowę, otrzymała owacje.
Wieczorem, stojąc na tarasie swojego biura i patrząc na miasto pełne świateł, pomyślała o dawnym życiu. O głośnych kłótniach, o cichych łzach, o tym, jak mała czuła się kiedyś. Teraz była kimś innym.
Pewnej niedzieli przyszła do niej Angela.
— Klara, chciałam ci tylko powiedzieć… przepraszam. Byliśmy wobec ciebie niesprawiedliwi.
Klara uśmiechnęła się.
— Już dobrze. Ważne, że zrozumieliście. Powiedz rodzicom, że życzę im zdrowia.
Kiedy Angela wyszła, Klara została sama w półmroku biura. Na ścianie wisiało zdjęcie — ona i wuj Alex, uśmiechnięci, przy jakimś starym pikniku. Podeszła bliżej i dotknęła ramki.
— Dziękuję, wujku — wyszeptała. — Dzięki tobie nauczyłam się, co to znaczy być wolną.
Zamknęła laptopa, zasunęła zasłony i spojrzała przez okno. Deszcz delikatnie uderzał w szyby, a światła miasta odbijały się w mokrym asfalcie.
Tym razem cisza nie była ciężka. Była spokojna. Jej.
Po raz pierwszy w życiu Klara naprawdę czuła, że należy tylko do siebie.
