admin
Опубликовано: 20:06, 22 декабрь 2025
О скрипте

— Skoro nie podoba się pani to, że przychodzę do pani domu, to proszę również nie przychodzić do mojego — powiedziała Lera do teściowej, zamykając drzwi.

{short-story limit="540"}
— Skoro nie podoba się pani to, że przychodzę do pani domu, to proszę również nie przychodzić do mojego — powiedziała Lera do teściowej, zamykając drzwi.

— Skoro nie podoba się pani to, że przychodzę do pani domu, to proszę również nie przychodzić do mojego — powiedziała Lera do teściowej, zamykając drzwi.




Lera otarła pot z czoła i spojrzała na zegarek. Była wpół do szóstej wieczorem, a w domu wciąż nic nie było przygotowane na powrót męża. Sierpniowy upał sprawiał, że sprzątanie było szczególnie uciążliwe, ale w dwupokojowym mieszkaniu odziedziczonym po rodzicach zawsze należało dbać o porządek.


Zobacz więcej
drzwiach
do drzwi
stołu
stołem
Stół
drzwi
Drzwi
mebli
drzwiami
meble
Konstantin miał wrócić z pracy za godzinę, a naczynia po wczorajszej kolacji wciąż stały w zlewie. Lera pośpiesznie odkręciła wodę i zaczęła myć talerze, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.


— Kto tam? — zawołała Lera, nie odrywając się od naczyń.


— To ja, Galina Pietrowna! Otwieraj!


Lera znieruchomiała z mokrym talerzem w rękach. Teściowa znowu przyszła bez zapowiedzi. Od samego początku ich małżeństwa relacje z matką męża były napięte. Galina Pietrowna uważała za swój obowiązek kontrolować życie syna i nieustannie udzielała rad, o które nikt jej nie prosił.


— Już idę! — Lera szybko wytarła ręce i poszła otworzyć.


Galina Pietrowna stała w progu z niezadowolonym wyrazem twarzy. Kobieta około sześćdziesiątki, zawsze starannie uczesana i schludnie ubrana, spojrzała krytycznie na przedpokój.


— Dzień dobry — przywitała się chłodno teściowa, wchodząc do mieszkania. — Gdzie Konstantin?


— Jeszcze nie wrócił z pracy — odpowiedziała Lera, zamykając drzwi. — Proszę do kuchni, właśnie nastawię herbatę.


Galina Pietrowna przeszła do kuchni i od razu zauważyła brudne naczynia w zlewie. Jej brwi powędrowały w górę.


— Ja zrobiłabym to inaczej — zauważyła, wskazując na zlew. — Naczynia trzeba myć od razu po jedzeniu, a nie zostawiać na później.


Lera zacisnęła zęby i dalej nalewała wodę do czajnika. Takie uwagi pojawiały się przy każdej wizycie teściowej: raz porządek był zły, innym razem gotowanie, a czasem mąż wyglądał na zmęczonego.


— Pracuję do szóstej — wyjaśniła spokojnie Lera. — Nie zawsze zdążę wszystko zrobić.


— Gąbką trzeba tak — Galina Pietrowna wzięła ją do ręki i pokazała, jak należy myć naczynia. — Okrężnymi ruchami, a nie byle jak.


Lera milcząco obserwowała teściową. Kobieta demonstrowała „prawidłową” technikę mycia naczyń, jakby Lera była małym dzieckiem, które pierwszy raz trzyma gąbkę w rękach.


— Dziękuję, zapamiętam — powiedziała Lera z trudem.


Konstantin wrócił do domu, gdy matka od pół godziny wygłaszała wykład o prawidłowym prowadzeniu gospodarstwa. Mąż objął żonę i pocałował matkę w policzek.


— Mamo, co słychać? Nie spodziewałem się ciebie.


— Wpadłam zobaczyć, jak się masz — uśmiechnęła się Galina Pietrowna. — Chciałam sprawdzić, czy dobrze jesz i czy się nie przemęczasz.


Konstantin udawał, że nie zauważa zachowania matki. Siadał do stołu, jadł kolację i kiwał głową na jej uwagi, unikając jakichkolwiek sporów. Lera rozumiała, że nie chce się kłócić z matką, ale taka postawa bardzo ją irytowała.


Po wyjściu teściowej Lera spróbowała porozmawiać z mężem.


— Kostia, twoja mama za każdym razem robi mi uwagi. Naprawdę tego nie widzisz?


— Mama się po prostu martwi — machnął ręką Konstantin. — Nie przejmuj się.


— Łatwo powiedzieć „nie przejmuj się”, kiedy za każdym razem ktoś tłumaczy ci, jak masz żyć we własnym mieszkaniu.


Mąż wzruszył ramionami i włączył telewizor. Rozmowa zakończyła się, zanim na dobre się zaczęła.


Tydzień później Galina Pietrowna znów pojawiła się bez zapowiedzi. Tym razem przyszła rano, gdy Lera nie zdążyła jeszcze posprzątać po śniadaniu. Okruchy chleba na stole i nieumyte kubki wywołały kolejną falę niezadowolenia.


— Lera, a nie myślałaś, żeby kupić obrus? — teściowa przeciągnęła palcem po blacie. — Stół bez obrusu wygląda nieprzytulnie.


— Mamy obrus, tylko nie jest rozłożony — odpowiedziała Lera, zbierając okruchy.


— A powinien być rozłożony zawsze. Dom musi wyglądać godnie o każdej porze.


Lera skinęła głową i poszła po obrus. Galina Pietrowna przeszła do salonu i zaczęła oglądać meble.


— Kanapa stoi źle — oznajmiła. — Lepiej przestawić ją pod inną ścianę, wtedy pokój będzie wydawał się większy.


— Nam się podoba tak, jak jest — zaprotestowała Lera.


— A ja ustawiłabym inaczej — nalegała teściowa. — Mam oko do wnętrz.


Wewnętrzne rozdrażnienie Lery narastało z każdą wizytą. Teściowa krytykowała dosłownie wszystko — od ustawienia mebli po sposób przechowywania jedzenia w lodówce. Konstantin wciąż nie wtrącał się w konflikty, udając, że nic się nie dzieje.


Pewnej soboty rano Galina Pietrowna zadzwoniła do Lery.


— Lera, potrzebuję pomocy przy sprzątaniu. Przyjdź do mnie, pokażesz, na co cię stać.


— Dobrze — zgodziła się Lera. — O której mam być?


— O drugiej. I weź rękawice, będziemy myć okna.




Lera odłożyła swoje weekendowe plany i o umówionej godzinie pojechała do teściowej. Galina Pietrowna mieszkała w trzypokojowym mieszkaniu w starym domu. Panował tam idealny porządek, ale teściowa postanowiła zrobić generalne sprzątanie.


— Zaczniemy od kuchni — zarządziła. — Masz tu szmatkę, przetrzyj blat.


Lera wzięła szmatkę i zaczęła wycierać kuchenny stół. Powierzchnia była prawie czysta, ale teściowa domagała się idealnego połysku.


— Nie tak — przerwała po minucie Galina Pietrowna. — Nie podoba mi się, jak to robisz.


Lera zatrzymała się i spojrzała na teściową.


— A jak jest właściwie?


— Trzeba wycierać systematycznie, od jednej krawędzi do drugiej. A ty machasz szmatką chaotycznie.


— Przecieram cały stół — zdziwiła się Lera. — Jaka to różnica, w jakiej kolejności?


— Ogromna! — oburzyła się Galina Pietrowna. — Jeśli robi się to bez systemu, zostaną brudne miejsca.


Lera spróbowała wycierać blat w podanym porządku, ale teściowa wciąż znajdowała kolejne niedociągnięcia.


— Za szybko. Trzeba dokładniej. I częściej płukać szmatkę.


— Galino Pietrowno, może lepiej umyję okna? — zaproponowała Lera.


— Najpierw skończ ze stołem. Skoro nie potrafisz zrobić prostych rzeczy, to jak mam ci zaufać przy trudniejszych?


Irytacja Lery sięgnęła granic. Teściowa zachowywała się tak, jakby Lera była nieudolną służącą, a nie żoną jej syna.


— Wydaje mi się, że stół jest już wystarczająco czysty — powiedziała Lera, odkładając szmatkę.


— A mnie się wydaje, że nie — ucięła Galina Pietrowna. — A w ogóle, jeśli nie chcesz porządnie pomagać, lepiej wracaj do domu.


Lera wzięła głęboki oddech. Jej cierpliwość się skończyła.



— Wie pani co, Galino Pietrowno? Skoro nie podoba się pani, jak sprzątam, to proszę sprzątać sama. A skoro nie podoba się pani, jak prowadzę dom, to proszę przestać przychodzić do nas na kontrole.


— Co?! — Galina Pietrowna poczerwieniała z oburzenia. — Jak śmiesz tak się do mnie odzywać?…


— Tak samo, jak pani rozmawia ze mną — odpowiedziała spokojnie Lera. — Jestem zmęczona ciągłymi uwagami i krytyką. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i potrafimy sami decydować, jak żyć we własnym mieszkaniu.


— Jak ty śmiesz! — krzyknęła teściowa. — Jestem matką Konstantina!


— I co z tego? To nie daje pani prawa mówić nam, jak mamy żyć.


Lera skierowała się do wyjścia. Galina Pietrowna ruszyła za nią, nadal oburzona.


— Powiem synowi, jak się do mnie odzywasz! Dowie się, jaką ma żonę!


— Proszę bardzo — Lera zakładała buty w przedpokoju. — Niech pozna prawdę.


— Jeszcze tego pożałujesz! — krzyczała Galina Pietrowna. — Nie pozwolę, żeby jakaś niewdzięczna dziewczyna tak się zachowywała!


Lera wyszła z mieszkania teściowej i zamknęła za sobą drzwi. Na klatce schodowej panowała cisza, słychać było tylko oburzone krzyki Galiny Pietrowny zza drzwi.


W domu Lera usiadła przy kuchennym stole i spróbowała się uspokoić. Konflikt był nieunikniony, teraz jednak trzeba było przygotować się do rozmowy z mężem. Konstantin na pewno dowie się o wszystkim od matki i nie wiadomo było, po czyjej stronie stanie.


Wieczorem Konstantin wrócił z pracy wcześniej niż zwykle. Jego twarz była ponura.


— Matka dzwoniła — powiedział, nawet się nie witając. — Opowiedziała o dzisiejszym dniu.


— I co powiedziała? — zapytała spokojnie Lera.


— Że byłaś niegrzeczna, odmówiłaś pomocy i wyszłaś, trzaskając drzwiami.


— To nie do końca tak było — Lera opowiedziała mężowi swoją wersję wydarzeń.


Konstantin słuchał w milczeniu, od czasu do czasu kiwając głową. Gdy żona skończyła, usiadł naprzeciwko niej.


— Lera, matka jest starszą kobietą. Można było to jakoś znieść.


— Kostia, a jak długo jeszcze mam to znosić? — Lera spojrzała na męża. — Twoja matka przychodzi do nas do domu i robi uwagi z byle powodu. Mówi, jak gotować, jak sprzątać, jak ustawiać meble. To jest nasze mieszkanie, nasze życie.


— Ona po prostu chce pomóc.


— Pomóc? — zdziwiła się Lera. — Ona chce kontrolować. I ty doskonale to widzisz, tylko wolisz udawać, że nic się nie dzieje.


Konstantin wstał i przeszedł się po kuchni.


— Czego chcesz? Żebym pokłócił się z matką?


— Chcę, żebyś z nią porozmawiał i wytłumaczył, że jesteśmy dorosłymi ludźmi. Że mamy prawo żyć tak, jak uważamy za słuszne.


— A jeśli matka się obrazi i przestanie się z nami kontaktować?




— Szczerze? — Lera wzruszyła ramionami. — To nie byłoby takie złe.


Mąż zatrzymał się i spojrzał na żonę ze zdziwieniem.


— Mówisz poważnie?


— Jak najbardziej. Twoja matka zamienia każdą wizytę w inspekcję. Krytykuje wszystko po kolei, poucza i zachowuje się tak, jakbyśmy byli dziećmi. Mam tego dość.


Konstantin usiadł z powrotem przy stole. Cisza się przeciągała.


Następnego dnia Lera cały wieczór rozmyślała o tym, co się wydarzyło. Mąż nie dał jednoznacznej odpowiedzi w sprawie rozmowy z matką. Konstantin poszedł spać, mrucząc coś nieokreślonego o tym, że wszystko samo się ułoży.


W sobotni poranek, gdy Konstantin jeszcze spał, zadzwonił dzwonek do drzwi. Lera podeszła do domofonu i usłyszała znajomy głos Galiny Pietrowny.


— Otwieraj, to ja!


Lera nacisnęła przycisk domofonu i stanęła przy drzwiach. Po kilku minutach na progu pojawiła się teściowa. Galina Pietrowna wyglądała uroczyście i trzymała w rękach torbę z zakupami.


— Dzień dobry — przywitała się chłodno. — Przyniosłam Konstantinowi domowe kotlety. Wiem, że je lubi.


Lera wyprostowała się i spojrzała na teściową długim, chłodnym spojrzeniem. Po wczorajszym konflikcie Galina Pietrowna zachowywała się tak, jakby nic się nie wydarzyło.


— Proszę wejść — powiedziała równo Lera, odsuwając się na bok.


Galina Pietrowna weszła do kuchni i zaczęła wyjmować z torby pojemniki z jedzeniem.


— Gdzie syn? Jeszcze śpi? Jest już jedenasta! — teściowa pokręciła głową. — Trzeba wcześniej chodzić spać, wtedy łatwiej się wstaje.


— Konstantin pracuje cały tydzień — odpowiedziała Lera. — Weekendy są na odpoczynek.


— Odpoczywać można też pożytecznie — zauważyła Galina Pietrowna, rozglądając się po kuchni. — Na przykład kuchenkę można by lepiej domyć. Widzisz te smugi na powierzchni?


Lera poczuła, jak w środku znów narasta irytacja. Teściowa kontynuowała swoje inspekcje, jakby wczorajsza rozmowa była tylko drobnym nieporozumieniem.


— Galino Pietrowno — powiedziała powoli Lera. — Po co wczoraj prosiła mnie pani o pomoc, skoro i tak nic pani nie odpowiada?


Teściowa machnęła ręką i dalej układała pojemniki w lodówce.


— Nie obrażaj się, po prostu mam swoje standardy. Jestem przyzwyczajona robić wszystko porządnie.


— Czyli ja robię to byle jak?


— Powiedzmy, że nie zawsze dorównujesz odpowiedniemu poziomowi — Galina Pietrowna wzruszyła ramionami. — Nic strasznego, można się nauczyć.




Lera zrozumiała, że pora zakończyć ten niekończący się ciąg pretensji. Teściowa nigdy nie zmieni swojego nastawienia, a Konstantin nie stanie w obronie żony. Trzeba więc działać samodzielnie.


— Rozumiem — skinęła głową Lera. — Dziękuję za szczerość.


— No i proszę, teraz się rozumiemy — powiedziała zadowolona Galina Pietrowna. — Najważniejsze to się nie obrażać, tylko pracować nad sobą.


Obudzony Konstantin wyszedł do kuchni w domowych spodniach i podkoszulku. Na widok matki ucieszył się i pocałował Galinę Pietrownę w policzek.


— Mamo! Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie.


— Przyniosłam ci kotleciki — powiedziała czule teściowa. — Wiem, że lubisz je od dziecka.


— Dziękuję! — Konstantin otworzył pojemnik i wciągnął zapach. — Pachną wspaniale.


Lera milcząco obserwowała tę scenę. Matka i syn rozmawiali ciepło i swobodnie, jakby wczorajszego konfliktu nigdy nie było. Galina Pietrowna opowiadała synowi nowinki, dopytywała o pracę, dawała rady dotyczące zdrowia.


Po wyjściu teściowej Lera przez cały dzień myślała o tej sytuacji. Wieczorem, gdy Konstantin oglądał telewizję, żona podeszła do męża.

Ctrl
Enter
Заметили ошЫбку
Выделите текст и нажмите Ctrl+Enter
Обсудить (0)
Другие материалы рубрики: