admin
Опубликовано: 16:42, 27 декабрь 2025
О скрипте

Kontynuacja historii

{short-story limit="540"}
Kontynuacja historii

Klara czuła, jak ziemia usuwa jej się spod nóg. Jej mama, widząc tę nienaturalną bladość i szkliste oczy, nie zadawała zbędnych pytań. Podeszła, objęła ją ramieniem i delikatnie zaprowadziła do salonu. Posadziła ją na kanapie, podała szklankę wody, po czym usiadła obok.


– Klara, kochanie… powiedz mi, co się stało, – poprosiła cicho.


Klara zacisnęła dłoń na brzegu kanapy, jakby próbowała utrzymać się w jednym kawałku. Łzy napłynęły jej do oczu szybciej, niż zdołała je powstrzymać.


– Mamo… ja ich słyszałam. Marka i Evelyn. Słyszałam wszystko… i… chyba mnie zdradził. Z Kirą…


Mama Klary zamarła na sekundę, po czym ujęła jej dłoń i pogładziła ją delikatnie.


– Och, Klara… chodź tu, maleńka.


Klara oparła głowę o jej ramię i rozpłakała się już bez kontroli — cicho, głęboko, jak ktoś, komu pęka serce, ale kto jeszcze próbuje oddychać. Płakała z bólu, z niedowierzania, z nagłego rozpadu wszystkiego, w co wierzyła. A jednak w tym płaczu pojawił się moment dziwnej jasności — jakby wewnętrzna cisza przed czymś ważnym.


Po kilku minutach mama chwyciła ją za podbródek i zmusiła do spojrzenia w oczy.


– Masz dwie możliwości, Klaro. Albo wrócisz do niego i porozmawiasz, albo… dasz sobie czas, żeby pomyśleć. Ale tym razem masz myśleć OSOBNO o sobie, nie o nim. O sobie. I może… – uniosła brwi z ostrożną sugestią – o dziecku, jeśli test się potwierdzi.


Klara przełknęła ślinę.


– Nawet testu jeszcze nie zrobiłam…


– Zrobisz, kiedy będziesz gotowa. Ale niezależnie od wyniku, najważniejsze jesteś ty. Twój spokój.


W tym momencie do domu wrócił ojciec Klary. Stanął w drzwiach, spojrzał na obie kobiety i od razu wiedział, że wydarzyło się coś poważnego.


– Coś się stało? – zapytał ostrożnie.


Mama Klary dała mu dyskretny znak, żeby nie naciskał. Podeszedł więc, położył jej rękę na ramieniu i pocałował w czubek głowy. To wystarczyło, żeby Klara poczuła się choć trochę bezpieczniej.


Po godzinie siedzenia w milczeniu Klara nagle poderwała się.


– Muszę wziąć kilka rzeczy. Nie chcę tam spać tej nocy. Tato… zawieziesz mnie?


– Oczywiście – odpowiedział bez wahania.


Kiedy podjechali pod blok, Klara poczuła, jak ponownie ściska ją w gardle. Każdy schodek wydawał się cięższy od poprzedniego. Zanim weszła, słyszała już głos Marka — rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy tylko przekroczyła próg, głos natychmiast ucichł. Po chwili pojawił się w drzwiach salonu, blady, zdezorientowany.


– Klara…? Myślałem, że… – urwał. – Możemy porozmawiać?


– Przyszłam tylko po kilka rzeczy – powiedziała spokojnie, choć głos lekko jej drżał.


– Klara, proszę… pozwól mi wytłumaczyć.


Podniosła wzrok. W tej jednej sekundzie jego twarz wyglądała jak twarz człowieka, który zrozumiał, że zniszczył coś bezcennego.


– Słyszałam wszystko, Mark. Wszystko, co mówiłeś. I co mówiła ona. Wiem o Kirze.


Mark pobladł jeszcze bardziej. Oparł się o futrynę jak ktoś, komu zabrakło sił.


– To… nie miało się tak potoczyć. Ja sam nie… nie chciałem tego. To była pomyłka, Klaro. Spotkałem ją… mama wszystko zaaranżowała. A ja… byłem głupi.


– Pomyłka? – uniosła brwi. – Tak teraz nazywasz zdradę z przeszłością?


– Nie zdradziłem cię fizycznie. Ale… pozwoliłem sobie na zbyt wiele w myślach. Wiem. I wiem, że to również może boleć. Ale… to ty jesteś moją żoną. Kocham cię, Klara. To wszystko… mnie zaskoczyło.


– Mnie też zaskoczyło – powiedziała sucho. – Ale ty miałeś wybór. I wybrałeś, Mark. Ja też teraz wybieram. Nie zostaję tu dziś.


Zabrała torbę, kilka ubrań i test ciążowy z kieszeni płaszcza. Mark zrobił krok w jej stronę.


– Klara… proszę, nie odchodź.


– Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej.


Wyszła bez dalszych słów.


Mark stał długo w tej samej pozycji, wpatrując się w drzwi, jakby liczył, że wróci. Po raz pierwszy poczuł autentyczny strach, że może stracić wszystko.


W samochodzie panowała cisza. Ojciec Klary ani razu nie zapytał, co się stało. Jego obecność była jednak jak solidny mur, za którym można się schować przed burzą.


Tej nocy Klara prawie nie zmrużyła oka. Kręciła się, wstawała, siadała, wracała do łóżka. Nad ranem, około trzeciej, w końcu poszła do łazienki, otworzyła pudełko i zrobiła test. Usiadła na brzegu wanny, czekając.


Dwie kreski.


Spojrzała na nie długo, w milczeniu. Serce zabiło jej mocniej. W całym chaosie wydarzeń, w tej zdradzie i strachu, nagle pojawiło się coś niespodziewanie czystego. Maleńkie życie. Coś tylko jej.


Rano usiadła przy stole. Mama podała jej herbatę, ale Klara patrzyła tylko w jedną stronę.


– Mamo… jestem w ciąży – wyszeptała.


Mama Klary zamrugała, po czym bez słowa objęła ją tak mocno, jak potrafiła.


– Jakkolwiek będzie, Klara… nie martw się teraz o Marka. Ty jesteś najważniejsza.


Klara przyłożyła dłoń do brzucha. Uśmiech wymknął jej się mimo całego bólu — nieśmiały, kruchy, ale prawdziwy.


Telefon Marka dzwonił wielokrotnie tego dnia. Nie odebrała ani razu. Wysłał też wiadomości. Nie otworzyła żadnej. Jej świat potrzebował spokoju.


Późnym popołudniem napisała Ann:


„Ann… możesz przyjechać wieczorem? Chyba potrzebuję rozmowy.”


Przyjaciółka odpisała natychmiast:


„Jadę. Nie zostawię cię z tym.”


Kiedy Klara wieczorem zasypiała — pierwszy raz tego dnia spokojniej — poczuła coś nowego.


Nie była już tylko kobietą zdradzoną.


Była kobietą, która zaczyna walkę o siebie.


I wiedziała, że jej historia dopiero się rozwija.

Ctrl
Enter
Заметили ошЫбку
Выделите текст и нажмите Ctrl+Enter
Обсудить (0)